sobota, 16 listopada 2013

Gorączka

Reisefieber. Ty nigdy nie przestaniesz mnie zdumiewać...
Ciekawa jest zależność odleglłości do poziomu głupot, jakie człowiek w tym stanie robi; innymi słowy, im dalej się wybieram, tym dziwniejsze i mniej istotne rzeczy wyczyniam tuż przed wyjazdem.
Tak i tym razem: za kilka godzin lecę do Japonii - i co robię?
Obejrzałam odcinek Doctora Who; znalazłam sobie buty na Nordcon, i na jeszcze jedną imprezę przebierankową; naprawiłam i przyczepiłam śmieszne strappu do torebki; poczyściłam dysk ze śmieci.
No dobra, trochę się spakowałam; tylko ciuchy i kilka kosmetyków; większość rzeczy będę używać do ostatniej chwili, więc nie ma sensu ich chować w czeluściach torby- walają się póki co po całym pokoju.
 
Ale jakby nie było- w zeszłym roku było dokładnie to samo- godzina wylotu zbliżała się wielkimi krokami, a mi się tak. Cholernie. NIE CHCIAŁO XD
Nie myślcie sobie, że tak tylko, kokieteryjnie rzucam,: "Och, nie, znowu ta Japonia, no ileż można, do znudzenia przecież...". Nie- ma to duży związek z charakterem wyjazdu, który to zaczyna się na "p", kończy na "a", a pośrodku ma masę wstrętnych liter, układających się w typową czynność, na którą przeciętny dorosły człowiek poświęca walną część życia.
Lubię moją pracę, ale niektóre jej aspekty regularnie przyprawiają mnie o stan przedzawałowy. Owszem, z fuchą innego rodzaju nie miałabym zapewne okazji latać sobie na wyspy co rok-dwa lata. Ale ile mnie to nerwów kosztuje. Co wyjazd- kilka lat życia mniej. Uczenie zaś kosztuje mnie masę energii i zdrowia. Wniąsek? Na 60 urodziny mam marne widoki XD
Plus dawno nie miałam solidnego wypoczynku, i teraz przydałby mi się- bardzo by mi się przydał- tydzień wolnego, kiedy to żaden uczeń nie przyłazi, żadna praca nie dzwoni, siedzę sobie w domu i czytam, spotykam ze znajomymi, gram, tworzę cosik- bo teraz oczywiście mam wenę na tworzenie masy rzeczy, ale to ona, to Gorączka robi, już ja znam te objawy. Działać, czynić, robić cokolwiek, byle tylko oderwać myśli od wyjazdu i stojącej za nim pracy. 
Na przykład zrobiłabym etui dla Pietuszy.
A tak, mam wreszcie czytnik ebooków, dochrapałam się, czy raczej- wydałam jeszcze nie zarobione pieniądze, któż tak nie robi :P
I nazwałam go Pietia Iwanowicz. 
-----Co robić, co robić, aż mi sie ręce z nerwów trzęsą... Zaraz jeszcze raz przejrzę notatki, i chyba sobie zafunduję relaksującą kąpiel, albo co, mantrę z głośnika,  szklaneczkę rumu, kolejny odcinek Doktora może... Lubię podróżować- ale dlaczego ja to sobie robię? Dlaczego taki stres?
Nordcon; myśleć o Nordconie. Tak, uff, to może zadziałać XD
Ludki, wspomożenie mentalne dawajcie, dobre fluidy ślijcie, bo jak rany...

czwartek, 14 listopada 2013

Incoming

Mieliście kiedyś tak, że tak bardzo nie chcieliście patrzeć, co przyszło na skrzynkę, przeznaczoną do spraw generalnie związanych z pracą- bo mogły tam przyjść różne maila, każące człowiekowi pracować- że czuliście ogromną awersję do uruchamiania tej poczty w ogóle?
I tak nie zadziałało, właśnie dostałam do kompletu trzech prac, ofertę czwartej- przez telefon, why didn't I see that one coming... Nie wiem, gdzie ją upchnę, to znaczy- wiem dobrze, i już opłakuję w skrytości ducha mój weekend :/ No dobra, jego połowę- ale zawsze
Ale jakoś nie przychodzi mi do głowy żaden dobry powód, żeby odmówić, poza tym, że lubię spać, i mieć święty spokój.
To, nawet wedle moich standardów, nieczko za mało..
A w skrzynce pewnie ciśnienie i zawierucha, i coś ktoś ode mnie chce- a ja już przechodzę z wolna w zimową hibernację ;__; I jak to pogodzić?... Byle do grudnia.

W każdym razie nie sprawdzałam skrzynki od paru dni, i na pewno nie jest to dobry pomysł. Powinnam teraz pracować pełną parą, przygotowywać się do tego i owego, więc oczywiście, czytam książki i nadrabiam filmy, robię paniczne zakupy niezbyt potrzebnych na tą chwilę rzeczy i generalnie- próbuję udawać, że wcale sie nie stresuję, przepuszczając coraz bardziej kurczący się czas przez palce.
Powiem Wam- nie działa ta średnio sprytna technika XD
Teraz też powinnam już spać.
Ale jak się położę- to następne otworzenie oczu przypadnie już na nowy dzień, tak- pracy. W ciągu ostatnich dziesięciu dni poniedziałek, radosnego rogalowego 11go listopada, był tym pierwszym, kiedy to pozwoliłam sobie spać aż do wyspania się- bo nie pracowałam. Hura.
Jak żyć, panie premierze?

***
Ale tak naprawdę to jest dobrze, tylko potrzebuję dwóch rzeczy na wyłączność: wycinka czasu i wycinka przestrzeni, Już ja się tam urządzę, nikt nawet nie zauważy, i dla nikogo nie będzie to problemem, obiecuję XD