Widzicie, zobowiązałam się nie pisać tyle o muzyce, to przestałam pisać w ogóle :D
A tyle się wydarzyło.
Kupała, całonocne ognisko w dolinie nad strumieniem, śpiewy i granie, ulewny deszcze w międzyczasie też, powrót do domu o 10 rano.
Heineken, przez niketórych zwany też Open'erem :P
Koncerty zaczynały się o 16, a ja właściwie dopiero o 17 podjęłam szaleńczą decyzję, szybko się przedzierzgnęłam i w towarzystwie kolegi pomknęłam byłam do Gdyni.
W gruncie rzeczy na trzy koncerty iść zamierzając. Byłam na większej ich ilości: The Kills, Ting Tings, Yeasaday, Orbital i najważniejsza- Bjork.
No, spóźniłam się trochę, bo koncert Yeasadaya był wyśmienity i żal mi było przedwcześnie wychodzić- przez co przegapiłam przyjemne info, ale też piosenkę, której za bardzo nie lubię, więc- meh :P
Kiedy ja się zbliżałam do sceny, słyszałam już :Huntera", czyli już pięknie.
Przez pierwsze pół koncertu rozpływałam się w nieprawdopodobnym zachwycie, przez drugie pół coraz bardziej zwijałam się w sobie, żeby się nieco ochronić przed miażdżącymi basami i generalnym noisem, jakim Babsi postanowiła nas poczęstować.
Nie służy jej ta cholerna wyspa, jak rany. Nie zagrała też nic z pierwszych dwóch albumów, jakby chciała się zdecydowanie odciąć od tej- o fu- MUZYKI, melodyjnej i w ogóle.
Może to lokalizacja koncertu skłoniła ją do tego, żeby ze wszystkich swoich albumów podczas koncertów zaprezentować wszystkie połamane trzasko-hałasy i miazgę dźwięku. Liczyłam skrycie na "Earth Intruders", bo jednym z moich marzeń jest usłyszeć to na żywo. Alas!
Zagrała "Declare Independance", w wersji mega wydłużonej, i to zagrała dwukrotnie - bo na bisach też. Powzięłam w zwiazku z tym podejrzenie, iż jej wiedza o historii Polski zatrzymała się gdzieś tak na 80'tym, i może myśli że nadal nas co uciska?..
Wobec tego dobrze, że nikt jej nie powiedział, że połowa publiki to pewnie byli Niemcy, bo jeszcze by na nich skoczyła ze sceny :D
Ale koncert był wspaniały, bardzo profesjonalnie i solidnie przygotowany, wizualizacje przepiękne, chór dwunastu kobiet prawdziwy, nie czekoladowy, a Babsi w rozwianym stroju Pani Pastor From Space szalała aż miło. Nad sceną co jakiś czas unosił się iskrzący wyładowaniami elektrycznymi moduł, jakoby urządzenie Tesli, a Tesla="Prestiż"=David Bowie, więc same miłe skojarzenia. Chyba po raz pierwszy od pewnej zimowej nocy tego roku, kiedy niebo było wyjątkowo rozgwieżdżone, gapiłam się na coś w podobnym zachwyceniu.
I- głos Bjork; jaki się zrobił...wyrobiony. Pełny. Od razu zauważyłam różnicę, jak też i to, że unika ona wysokich tonów- dopiero po koncercie kolega mi powiedział, że biedna, straciła głos na jakiś czas, musiała nawet odwołać trasę kocnertową gdzieś-tam. Ha! Ma się to ucho :P
Słowem- warto było.
Macie, jakieś filmiki z tuby:
Orbitalem byłam nieco rozczarowana, poza tym byłam potwornie zmęczona. Wstyd się przyznać, ale ja spałam na stojąco XD W namiocie drumsy, ludzie szaleją, światła migają, bas raz po raz miażdży mi żebra, a ja- śpię. Dobrze, jeśli nie chrapałam XD
Choć i tak nie byłoby słychać...
Niewykluczone, że właśnie te potworne basy, bombardując mi cały czas klatkę piersiową, uniemożliwiały mi oddychanie; człek podduszany w końcu osuwa się w niebyt. Prawie jakoby sen, spytajcie Hamleta -_-
Zaprawdę, jedynym dobrze "stuningowanym" koncercie Heinekenowym, na jakim byłam, byli moi ukochani Massivi.
Także był to raczej mój ostatni wypad na tenże festiwal- ale nie ma co rozpaczać, trójmiasto się rozwija, otóż w tą sobotę rusza pierwsza edycja festiwalu muzyki alternatywno-rockowej Soundrive, gdzie zagra m.in. N.O.H.A.
czy Solange la Frange
A ja----mam na tapecie nowy kawałek. Już prawie prawie gotowy. Taki jest.... leśnodzwonkowaty O_o I zdecydowanie lyryczny.
Znów wyłania się problem tekstu, ale ogarnia mnie zniechęcenie, ilekroć o tym myślę.
Dlaczego piosenka musi posiadać tekst???
Mam koncepcję, o czym powinna być, ale układanie tego w jakiś logiczny ciąg? co za męka :/
Swoją drogą zauważam ciekawą przypadłość swojej natury: ledwo przyjdzie mi do głowy nowy kawałek, już ciskam w kąt wszystkie poprzednie. Gram je, bo należy, ale nie jaram się nimi już tak bardzo. Wymieniam na nowszy model... XD Od swoich rysunków nie odwracam sie tak szybko, jak od ostatniego, do tej pory ulubionego swojego utworku, w momencie, kiedy mam już nowy XD
Jak zepsuty do cna, obrzydliwie bogaty, znudzony życiem potentat przemysłowy od swoich kolejnych kochanek/kochanków.
PRawie wszysko sie zgadza, muszę wobec tego poszukać jakiegoś przemysłu i go potentego :D
A taką koszulkę sobie zrobię :D Albo torbę.