Kiedyś już wyraziłam na łamach tego bloga zadziwienie faktem, że słowa piosenek same się znajdują. Wiersze, które idealnie pasują nie tylko pod względem rytmu i tempa melodii, ale także pod względem treści.
Bo większość tych utworów jeszcze w fazie tworzenia zaczyna rysować mniej lub bardziej wyraźną, ale mimo wszystko dość jasno określoną, treść w mojej wyobraźni. Dobitny nastrój, atmosferę, która mówi, o czym ta piosenka jest.
Pierwszy najpierwszy utwór na przykład.
Od początku było dla mnie jasne, że to musi być piosenka o wędrówce.
I bam- proszę, wiersz, idealnie pasujący atmosferą, wymową, przesycony dokładnie takim uczuciem, jaki ja słyszałam w melodii, plus- pasujący jak ta lala do rytmu.
Dziwy.
Drugi utwór- Ola nazwała go wróżkowym, nie wiedząc, że jego tekst to wiersz o zdecydowanie wróżkowym Kruczym Królu, panu w krainach faerie. Się dopasowały (choć w przypadku tego utworu nie pamiętam, co bylo pierwsze; melodia, czy wiersz, pod który konkretnie oną melodię ułożyłam).
Czwarty utwór- w którym dla mnie wybrzmiewa głośne i wyraźne pożegnanie, i nie szukałam długo- kolejny doskonale pasujący wiersz Tolkiena.
Szósty- mrok, skradające się w ciemności kroki, nastrój "Strof z dreszczykiem"- w którym to tomie właśnie znałazłam idealnie pasujący tekst.
Teraz jest jednak trochę inaczej.
Też wiem dobrze, o czym musi być tekst ósmego utworu. Sęk w tym, iż wiem również, że tym razem nie uda mi się wywinąć- muszę napisać go sama.
Nie znajdę takiego wiersza, jaki potrzebuję, w każdym razie bardzo głęboko w to wątpię.
Melodia nie jest skomplikowana- choć pewne rzeczy musiałam długo ćwiczyć, żeby przestały mi się plątać palce; zawsze mi umyka ten moment, kiedy przechodzę płynnie od "Nie, no teraz przesadziłam, pobiłam oczekiwaniami samą siebie, nie dam rady tego zagrać!..." do " -_- To jest tak proste, że aż prostackie. Prawie mi wstyd, że to wymyśliłam; chyba lepiej nikomu nie mówić, że przez chwilę uważałam ten fragment za skomplikowany". Ale skomplikowana czy nie- każda melodia, którą próbuję nagiąć do własnoręcznie wymęczonego tekstu, zachowuje się w moich rękach jak ogarnięta histerią fretka. Nagina się bardzo niechętnie.
Jednak zanim przystąpię do pisania, poszperam trochę w źródłach; wszystko, byle tylko odsunąć nieco ów nieuchronny moment, kiedy będę musiała zacząc pisać XD
W dodatku, obracając zagadnienie w myślach, niczym skomplikowaną bryłę 3D, musiałam przyznać, że choć kiedyś być może temat ów był mi dość dobrze znany, jak wielokrotnie czytana bajka, teraz wszystko jest zamglone, zatarte w mojej pamięci.
Poziomkowy król. Król Lasu. Łowca.
Doczeka się swojej własnej piosenki, ale najpierw sprawdzę, czy on aby na pewno mi się jedynie nie przyśnił.
Btw- mój kot jest wstążeczkowym ćpunem.
Jak widzi wstążeczkę, natychmiast ją zjada, z widoczną, dodajmy, rozkoszą.
Ktoś też takiego ma? XD
mój kot tak robi tylko z jaskółkami. i kretami ;-)
OdpowiedzUsuńGratuluję udomowionego żbika?.. ;D
Usuńhm... Phoebe zzera wstazki, sznurki i uwielba plastik. Tapety tez. Jak tylko wyczaje, ze cos ciumka i chce to zabrac zaczyna ciumkac jeszcze szybciej :/
OdpowiedzUsuńHa, Kojota robi dokładnie tak samo! Patrzy na człowieka czujnie, a bokiem pyszczka wciąga migiem plastikową wstążeczkę jak najprzedniejsze spaghetti XD
UsuńI mruczy.
Mruczy jezcze w momencie, kiedy jej wywlekam co się jeszcze da z paszczy.