Pierwsze zajęcia z jazzu za mną.
Ogromnie lubię tańce z puli jazzowych. Broadway jazz, street jazz, funky jazz, modern jazz... Ruch tam jest piękny, płynny, ale mocny, wyrazisty, ale miękki.
To przedziwne, ale gdybym miała opisać ruch ciała w tańcu jazzowym, i porównać go z innymi tańcami, musiałabym sięgnąc po takie słowa, jak synkopa, czy punkty węzłowe.
Jazz ma w sobie wyrazistość i przepiękną dynamikę, podczas gdy taki np. West Coast Swing to dla mnie taneczny odpowiednik pointylizmu.
Dziob dziob dziob, kropeczki. Tak i Weście- dryb dryb dryb, przebiera sie drobno szkitkami, bez ni jednego dłuższego albo bardziej zamaszystego kroku, dającego przestrzeń, oddech, ciekawą przeciwwagę dla poszatkowanego w równe kąski rytmu. Owszem, czasem zawija się stopą czy kolanem, ale tak o tyle o ile, wszystkie członki przy sobie, w miarę zwartą i zamkniętą trzymające postawę; kroczki wymierzone po równiutko, wpasowane w rytm jeden do jednego... Jak równe kropki farby na obrazach Seurata.
Z kolei we flamenco zbyt dużo się dzieje przy stopach, siekających podłogę drobno i gęsto, podczas gdy ramiona to długi, sztywny, wyprężony ruch. Brak mi w tym równowagi. Na dole szatkowanie kapusty, na górze parada wojskowa z trombitami- no nie czuję tego.
Jest, oczywiście, wiele tańców, gdzie ten ruch jest potoczysty, giętki i elegancki, nie tracąć przy tym swobody; ale jazz... Jazz jest dla mnie wśród najlepszych.
Jeśli West to pointylizm, jazz to sztuka zdecydowanie współczesna; wektory, na przykład?
Tyle tam pięknych ruchów, żałuję, że zajęcia są zaledwie raz w tygodniu.
Dziś, zjadłszy ze znajomymi obiad na mieście- uroki Weekendu za Pół Ceny :P -, wybrałam się do centrum handlowego- a ci, którzy wiedzą, że nie przepadam za takimi przybytkami, zrozumieją niewątpliwie, jak doniosłe to wydarzenie- i kupiłam sobie śliczną koszulkę w odcieniu błękitu Thenarda (ha), żeby uzupełnić swój jazzowy strój.
Choć nadal rozważam zaopatrzenie się w bambusową laseczkę i kapelusz ze słomki, żeby w stosownym momencie zrobić "Tiri tiriti ti- pum" :D
"Z kolei we flamenco zbyt dużo się dzieje przy stopach, siekających podłogę drobno i gęsto, podczas gdy ramiona to długi, sztywny, wyprężony ruch. Brak mi w tym równowagi. Na dole szatkowanie kapusty, na górze parada wojskowa z trombitami- no nie czuję tego."
OdpowiedzUsuńNOBLA! Nobla Ci za te trzy zdania, albo chociaż Pulitzera. Made my day :D
:D Niezmiennie mnie cieszy, gdy to robie, choc nie jest to planowane wytworstwo dni ;)
UsuńDzieki :D
Jak na amatorskie dniotwórstwo jesteś w tym zaskakująco profesjonalnie skuteczna :D
UsuńCzlowiek robi co moze... :D
UsuńJa uwielbiam jazz w wykonaniu mojej nauczycielki, ale moje kolana jej nienawidza... Chwilowo wiec mam przerwe. Buu.
OdpowiedzUsuńEnjoy! :)
/sio
Oo, jazzikowalas *_* Ja wlasnie jestem po drugich lekcjech i jestem jedynie coraz bardziej zachwycona :) Mimo ze obroty to nadal nie jest moja mocna strona XD
UsuńŚmiem zaryzykować twierdzenie, że nie widziałaś dobrego flamenco.
OdpowiedzUsuńByc moze, choc naogladalam sie dosc sporo, probowalam lekcji w roznych szkolach i bywalam na fiestach ale mysle, ze to po prostu nie moj typ :) Ani to, ani tango, czy inne `sztywne` tance- w sensie postawy i ruchow, nie ogolnego wrazenia sztywnosci.
Usuń