Zabawne uczucie.
Siedzę sobie w mieszkaniu w Gdańsku, na zewnątrz leje, ciemno i zimno, wiatr zawodzi ponuro, ja sporządzam bez zapału notatki, siedząc sobie w domowym przyodziewku, a na niedzielę jestem umówiona na Umedzie.
W Osace.
Na piątą po południu.
I kołacze mi się po głowie wrażenie dziwnego dejavoodoo: już kiedyś coś takiego było, że się umówiłam z kimś na drugim końcu świata, albo na innym odcinku lądu, w odstępie dnia. To bardzo dziwne uczucie- ale z tych przyjemnie dziwnych.
Odrealnione mocno.
Dobra, spróbuję złapać parę godzin snu, zanim trzeba się będzie zwlekać na samolot.
Tak naprawdę, w tej chwili nic mi sie nie chce. Duch przygody poszedł sobie precz. Chce mi się spać, jestem przeziębiona, mam zatkany nos i boli mnie głowa.
Czego ten świat ode mnie chce??? Bo ja od niego chcę tylko tego, żebym -nie cierpiąc przy tym żadnego uszczerbku na zdrowiu- mogła spać tyle, ile chcę, wtedy, kiedy chcę.
Hej. Naprawdę O_O Ale numer- właśnie odkryłam jedno z pragnień mojego serca.
Zasnąć...zasnąć- śnić może?
Odezwę się pewnikiem, jak wrócę :)
startów i lądowań pomyślnych!
OdpowiedzUsuńps.
z tym snem to mam to samo, ale deprywuję sen, bo mi doby szkoda. bo jak zasnę to może coś przegapię? własne życie?
Dzięki! :)))
UsuńJa kiedyś też tak miałam. Tyle rzeczy chciałam zrobić, tyle książek przeczytać, tylu nowych rzeczy się nauczyć, itd.itp., że sen zdawał mi sie niesamowitym marnotrawieniem czasu.
Ale zmieniło mi się podejście :)
Sen, śnienie, to jest autentyczna przygoda, i bardzo prawdziwa. Przy czym- to ważne- nie dlatego, że próbuję sobie "kompensować nudne życie wyśnionymi przygodami"- ja po prostu uwielbiam krainę po drugiej stronie powiek :) Tam są cuda i dziwy *_*