piątek, 18 stycznia 2013

Czas na czytanie

Uwaga
Ta notka zawiera ostry język pełen dosadnych wyrażeń i wulgaryzmów, czytelnicy o delikatnych nerwach powinni zatem naprzód chlapnąć setku wódki ^^
Dziękuję.

Tam do kata.
Kończę pierwszy tom "Opowieści z Meekhańskiego pogranicza: północ-południe" Roberta Wegnera i jestem pod ogromnym wrażeniem.
Oczarowana, należałoby powiedzieć *_*
Do Nordconu nie wierzyłam, że pan Wegner jest Polakiem, że to polska fantastyka jest.
Zaczęłam czytać- teraz już kończę- i nadal trudno uwierzyć. Jest coś takiego w tej prozie, taki rozmach i styl, jakiego dotąd nie uświadczyłam w polskiej fantastyce. "Wiedźmin" był najbliżej, ale bazował na czymś bardzo swojskim, pełen był typów i zachowań nam bliskich, znanych, nie mówiąc już o całej przaśnej ludowiźnie.
Doskonale napisanej, ale jednak takiej naszej, lokalnej.
"Opowieści.." to....to dla mnie swoiste połączenie klimatu cyklu "Morgaine" Cherryh i "Gry o tron" Martina.
Wspaniałe, po prostu znakomite.
Naturalnie, każdy, kto czytał sagę o Wiedźmaku, musiał dostrzec podobieństwa, ale broń Cthul nikogo o nic nie posądzam. Moja teoria o chmurze idei, które są rozsiewane regularnie w podświadomości zbiorowej ludzkości, i tam gdzie padna na podatny grunt, w zbliżonym czasie wykiełkują, jest mocna i krzepnie z każdym kolejnym dowodem.
Ludzie naprawdę wpadają na te same pomysły, w mniej więcej tym samym czasie. <Jak bonie dydy.>
Pomysły, idee... Szaleńcze wojny, czystki, łowy czarownic, jak i mody, trendy, książki i filmy o zbliżonej tematyce, pojawiające się w danym okresie, by potem zniknąć z uwagi świata- to z tego samego kotła wyszło.
Jest to dość przygnębiające, bo dowodzi, że nikt z nas nie jest oryginalny; niektórzy po prostu szybciej reagują :D
Istnieje też jeszcze coś: być może w tym momencie ktos inny właśnie nagrywa moją muzykę :/ A to mi się już baaaardzo nie spodoba. <Do stu tysięcy bomb i kartaczy.>
Ale tak naprawdę wszystko już chyba było -_-

W każdym razie- podobieństwa na razie są dwa, może trzy, ale znaczne: wielkie południowe Imperium Meekhańskie, przez większość mniejszych kraików i plemion widziane jako zepsute, miętka faja, obrosła tłuszczem i arogancka-i Nilfgaard, wielkie imperium na południu Kontynentu, również nie cieszący sie zbyt ciepłymi uczuciami sąsiadów.
Imperium Meekhańskie poszukuje pewnej dziewczyny- Nilfgaard poszukiwał pewnej dziewczyny.
Stopniowo nabudowujące się tajemnice i warstwa mistyczno-legendarna, pełna starożytnych przepowiedni, mitów i sekretów- check.
Nic to jednak nie przeszkadza, podobieństwa świata, wbrew pozorom, w ogóle nie wadzą. Te książki są tak kompletnie inne, z tak innym klimatem....
Jedyne, czego mi w niej brakuje, to mapy <do kroćset>. Jeśli autor widział wszystko tak wyraźnie, że opisywał tereny niemal wraz z podaniem współrzędnych geograficznych, to nie mógł po prostu machnąć jednej z drugą mapki, dla tych mniej zorientowanych przestrzennie? XD Czytam, że "dolina wrzynała sie klinem w Cośtam od południa... wojownicy wrócili na zachód okrężną drogą przez wschodnią przełęcz, zahaczając o położone ukośnie miasto XYZ... A wtedy po zboczu, spłaszczonym jak po ciosie młota, zbiegła straż, osaczając jazdę od strony parowu, który innym klinem wrzynał się w inne cośtam, okrężną drogą, zaległą ratą za hibernację..."
No do jasnych kominów!
A, i tylko jedno mi przeszkadza: powtarzające się epitety wiązane i opisy. (uwaga, wymyślam własne, żeby dać jeno jakiś pogląd, o co mi chodzi)
"Ruszyła szarża, i grunt zadrżał, jakby wściekły olbrzym wybijał na nim jak na werblu... Uniosły się tarcze i zazgrzytały wyciągane miecze... Syk strzał przeszył powietrze... Piechota stała twardo, i tylko czuła, jak grunt drżał, jakby wściekły olbrzym grał na werblu.... Powietrze wypełnił syk wypuszczanych strzał... Uniosły się tarcze i zazgrzytały wyciągane miecze"
Pewnie, że przy opisie bitew powtórzenia zwrotów są nieuniknione, ale nie - strona po stronie, niemal akapit po akapicie, i bywa, że na zasadzie kopiuj-wklej, bez zmiany choćby szyku zdania.

Został mi jeden, malutki rozdzialik, a nie dysponuję drugim tomem, ale jest dokładnie tak, jak opisy na tylnej okładce zapowiadają: nie sposób się oderwać. <Niech to kule biją>

Taki zalew dobrych książek, po kilku nieudanych próbach... Chyba przestanę polegać na swoich wyborach "w ciemno" i zacznę regularnie dręczyć znajomych, żeby mi polecali to, co im się spodobało.
A- czytając "Siewcę Wojny" zagrałam ze znajomym w "zgadywanie" (odkrycie różnych rzeczy, nim zostaną wyjawione w treści), i zgadłam cztery :) Piątej się domyśliłam na jakieś 30 stron przed ujawnieniem jej w tekście, wiec na moje trochę zbyt późno, żeby można było to nazwać regularnym zgadnięciem, ale i tak jestem z siebie całkiem dumna: Sanderson potrafi człowieka zaskoczyć, niemal tak samo, jak George Martin jednym, precyzyjnie opisanym ciosem miecza :/
Ale polecam, każdemu, kto nie czytał; obiedwie :)

...Tam do kata
<Tak, wiem, to już było, ale to przekleństwo, jak można przeczytać tutaj jest zdecydowanie zabronione przez Kościół Katolicki, jako wyjątkowo plugawe, and I'm a rocker. I play hard - I swear hard :D>

3 komentarze:

  1. KONIECZNIE zaopatrz się w drugi tom (Ala i Vramin chyba mają, ale niczego nie sugeruję...): Wschód jest genialny, i całe szczęście stanowi jeden z przewodnich motywów tomu trzeciego. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No wszyscy to samo mowia, ze jak przeczytam `Wschod`, to padne za zachwytu *_* Waaaaant XD
      Nie mialabym nic przeciwko temu, zeby kazdy mi tu podrzucil jakis tytul z fantastyki, cos, co jego/jej zdaniem warto przeczytac :} Na razie na tych poradach swietnie wyszlam, po przeczytaniu tych dwoch ksiazek czuje sie tak obdarowana, jakby byla druga Gwiazdka.

      Usuń
  2. Wegnera też pokochałam, do tego stopnia, że na TK w Katowicach podeszłam i solennie mu obiecałam, że cokolwiek wyda, to kupię.

    OdpowiedzUsuń

Leave yer mark: