Piszę, czytam, czytam, piszę...
Jeszcze nie nienawidzę tematu. Jeszcze mnei cieszą nowe odkrycia.
Mam nadzieję, żę tak mi zostanie XD
Po pradzie, dziś odkryłam tak kapitalną informację, że przez dobre 10 minut kręciłam się po pokoju, gadając do siebie, bo tak mnie to wszystko zaaferowało -_-'
Szkoda tylko, że nie za bardzo mam się tym z kim podzielić, otrzymując podobną energię zwrotną,; pełną zadziwienia i podekscytowania, bo też kogo obchodzą nie żyjący od 1000 lat goście?
Więc, dostarczając sobie bardzo monotonnych, jednostajnych bodźców ostatnimi czasy, musiałam zadbać, żeby pozostałe receptroy dostały jakąś rekompensatę.
Dlatego w Bolesławcu kupiłam cztery różne herbaty- trzy zielone i jedną czerwoną, żeby czymś pogłaskać zmysły, i-szukałam odpowiedniej, nieprzeszkadzającej, przyjemnej a jednocześnie stymulującej umysł muzyki.
Z reguły kończy się na ciszy, bo muzyka albo mnie drażni, albo mi się podoba i wciąga. Muzyka tła jako taka ma racje bytu knajpiano-relaksacyjną, więc nijak nie idzie w parze z wysiłkiem umysłowym.
A teraz jeszcze odkryłam Pehę.
Tak; Katrina Knechtova, słowacka piosenkarka, która nagrała piosenkę do filmu "Bathory", o Krwawej Elce.
Dziś wysłuchałam tej piosenki już jakieś----30razy?... Jest zapętlona na YT; i zastanawiam się: dlaczego w Polsce muzyka filmowa to jakieś smętne pienia o kotku na murku i herbatce w imbryczku, wszystko skromnym, biednawym głosem człowieczka podściwego, najlepiej z zamierzoną chrypką i płaskim dźwiękiem osoby bez szkolenia wokalnego?
Jakieś Rynkowskie, smętne Wiedźminy, przedstawię wam Macieja kota, życie życie jest nowelą, ewentualnie parodia italo disco i inne popisy, dobre na festiwal piosenki w Koluszkach.
Które to piosenki lądują potem na Eurowizji i wszyscy Polacy za granicą idą do ambasad po darmowe brązowe torby na głowę.
Najlepiej na tym tle wyszła Eleni z piosenką o Bulim -_-'
A słowackie?
Weźmy choćby "Nebo moje" z Beovizji, czy właśnie "Moj boze" Katriny.
To są epickie posenki, tam wiatr szarpie odzienie i targa włosy, hula po niezmierzonych przestrzeniach i słuchając ich, ma się ochotę wskoczyć na siodło, chwycić sztandard i pognać hen- w step!..
A może to moja 1/8 krwi kozackiej :D
Tak czy inaczej- dobra piosenka filmowa.
Film o Elce może być niezły, choć teledysk jest czerstwy niemożebnie, ale należy go zignorować :P
Posłuchajcie:
zapętliłam.
OdpowiedzUsuńHmm, "słowackie"? Zgubiłem się. Jestem przekonany, że Nebo Moje jest serbskie lub co najwyżej słoweńskie (tak czy inaczej z Bałkan) i ze Słowacją niewiele ma wspólnego.
OdpowiedzUsuńNo i nie da się ukryć, że jak zobaczyłem tyruł Bathory, to byłem przekonany, że bedziesz pisać o kapeli "Bathory" :D
Hehe, moze i serbskie, w kazdym razie- nasi bracia Slowianie robi lepsza muzyke, niz my.
OdpowiedzUsuńKapeli BAthory za bardzo nie kojarze, w tym temacie znam jedynie kawalek...yyy...Danziga? Elizabeth?
I czy Rammstein tez o niej nie spiewal?
Dor- no nie? no nie? *_*Kyaaa...
Elizabeth to XIII Stoleti :D
OdpowiedzUsuńNo, wlasnie, jakos tak :D
OdpowiedzUsuńAle obczaj covera na pianine, ktory spiewa koles *_*
Zakochalam sie w jego glosie!
http://www.youtube.com/watch?v=R2xR43CVtQQ&feature=player_embedded