Pierwsze granie z wiolonczelą- check.
Teraz pozostało wiele prób i ćwiczeń, ale zauważam sporo entuzjazmu w moich komuzykach :)
W tą niedzielę gramy- i gramy, Dara przynosi planszówki, a Kot gitarę, natomiast ja dziś zaczęłam pracować nad nowym kawałkiem.
---mam nadzieję, że nie będę nigdy jak Einaudi, produkujący utwór za utworem, a wszystkie takie same O_O---
Brak elektronicznego pianina, który dałoby mi możliwość grania w nocy, z podłączonymi słuchawkami, robi się dotkliwy, tak samo jak niemożność przestawienia się na tryb funkcjonowania w dzień.
No i konieczność spania- szczególnie w moim przypadku, gdy sen, jak mnie złapie, trzyma mnie dobre 9-10 godzin.
Dopadł mnie bóg zimowego snu, jak i niektóre inne żyjątka...
I dlaczego, ja się pytam, jest tak, że fajne imprezy są po kilka tego samego dnia? I w ogóle dużo ich, tych imprez; a może po prostu przez kontrast z minionymi mękami wykrockimi, wydaje mi się, że jest ich ogromna ilość... Nie, żebym narzekała :D
Ale te dylematy... Salsa czy elektro? Dlaczego mnie los tak ciężko doświadcza, ech ech... :P
Argh, nie wiem czemu mi zeżarło ten komentarz ale powtórzę:
OdpowiedzUsuńCieszę się niezmiernie, że wena Cię nie opuszcza! Mam nadzieję, że ta muzyczna przełoży się również na pisanie :P Tik, tak, tik, tak... Jeszcze tylko 12 dni :)
Z drugiej strony, ja nawet jeszcze do zombie nie doszłem...więc się po prostu troszkę wymądrzam.
(ps. list doszedł był.)
Radam :)
OdpowiedzUsuńJa tez nawet nie napoczelam formy winnej, bo meczy mnie totalna posucha jesli chodzi o wene na tekst nowej piosenki XD
Mam wszystko, melodie, partie na dodatkowe intrumenty (jeszcze nie zdecydowalam, jakie...) i drugi glos tu i tam--- ale nie mam tekstu.
Piosenka musi posiadac tekst... XD
salsa :] bo (dobro) elektro jest glupie :P hihi zart, wiesz, lubie elektro, ale nie ma to jak pomachac noga do czegos zupelnie innego :D
OdpowiedzUsuńSalsa była przyjemna :D Był pan wodzirej, który wymyślał, w ramach nauki kroków, różne tańce w kręgu, i to było fajoskie :]
OdpowiedzUsuń