Dużo macie w swoim otoczeniu nieprzyjemnych ludzi?
Ja, być może z racji nie bycia zatrudnioną w żadnej firmie- będącej, jak wiadomo, podstawową komórką, dostarczającą szczęście i pogodę ducha ludziom dobrej woli- nie miałam ostatnio zbyt wiele styczności z takowymi.
Poza peerelowskimi pańciami ze sklepów, wymienionych w poprzedniej notce.
A w zeszłym tygodniu poznałam wybitnie nieprzyjemnego człowieka.
Fakt, że o tym aż piszę, dowodzi, jak wielkie było jego grubiaństwo. Siedziałam w oszołomieniu i prawie nie reagowałam, bo do końca spotkania niemal nie dowierzałam, że to nie jest (fajka) żart, że ktoś naprawdę jest w stanie w sobie pomieścić tyle prostactwa i się nie przewrócić. W skrócie to typ człowieka, który obcesowośc bierze za szczere stawianie sprawy, a grubiaństwo- za bycie rzeczowym.
Dopiero pytanie (w zamierzeniu chyba "ironiczne") czy w stare wierzenia pogańskie się też bawię, wybudziło mnie z tego zdumienia i dobitnie odparłam, że ja JESTEM poganką.
Chyba mnie ruszyło szydercze nazwanie tego "zabawą"...
Wtedy panek się uspokoił i wytonował nieco; nie wiem, być może coś w mojej postawie skłoniło go do tego. Przez pół spotkania bowiem siedziałam odchylona do tyłu, z mieszaniną zdumienia i obrzydzenia na twarzy. Prostując kwestię pogańską, wychyliłam się cała do przodu, i prawdę mówiąc chciałam mu dać po gębie- zabawa, doprawdy!..- co mogło być po mnie widać.
Nigdy nie umiałam przybierać pokerowej miny, co zrobić ^^
Przez dwa dni się zżymałam na chama i co i rusz stwierdzałam, że zrywam to parogodzinne ledwie znajo.
Ale potem zmieniłam zdanie- tacy ludzie to nieoceniony trening!
Raz- na kontroę własnego gniewu.
Dwa- na radzenie sobie z tego typu figurami.
Trzy- to nadal mnie fascynuje. Jak można wyrzucać z siebie niemal wyłącznie inwektywy, mające dowieść, że świat=idioci, mój drogi ja=nadzwyczajny.
Sa dwie możliwości: albo facet ma potworne kompleksy i niskie poczucie własnej wartości, które pokrywa butą, albo jest totalnym dupkiem.
W razie tej drugiej ewentualności nie omieszkam mu tego udowowodnić raz czy dwa. ^^ Czy czterdzieści. W celach terapeutycznych, oczywiście.
Dziwy, powiadam Wam. Dziwy.
Ja zaś się pochwalę nowym swoim dziełem- nie żeby miało to wywołać jakiekolwiek reakcje, pff: mam nową piosenkę.
Proces tworzenia był niezły: od kilku dni bawiłam się nową kompozycją, zmieniałam nieco, i w końcu ustaliłam wersję ostateczną.
Dopiero POTEM przysiadłam do poszukiwań tekstu, otwieram wiersze Tolkiena- i trzeci wiersz, jaki przeczytałam pasował jak ulał.
Metrum, ilość tekstu, po prostu wszystko pasowało idealnie do muzyki.
To znak, powiadam *_*
Bilbo's Last Song (At the Grey Havens)
Day is ended, dim my eyes,
But journey long before me lies.
Farewell, friends! I hear the call.
The ship's beside the stony wall.
Foam is white and waves are grey;
beyond the sunset leads my way.
Foam is salt, the wind is free;
I hear the rising of the sea.
Farewell, friends! The sails are set,
the wind is east, the moorings fret.
Shadows long before me lie,
beneath the ever-bending sky,
but islands lie behind the Sun
that i shall raise ere all is done;
lands there are to west of West,
where night is quiet and sleep is rest.
Guided by the Lonely Star,
beyond the utmost harbour-bar,
I'll find the heavens fair and free,
and beaches of the Starlit Sea.
Ship my ship! I seek the West,
and fields and mountains ever blest.
Farewell to Middle-earth at last.
I see the star above my mast!
(John Ronald Reuel Tolkien)
Spotykałaś się z tym człowiekiem z jakiegoś konkretnego powodu, że zadał ci, bądź co bądź dość osobiste pytanie dotyczące wyznania?
OdpowiedzUsuńCóż, jak możesz sobie wyobrazić, jakoś ostatnio nie mam styczności z osobami nieuprzejmymi... a nawet jeśli takowymi są, to i tak ich nie rozumiem. :P
A chwalenie się nową piosenką nic nie daje jeśli nie ma możliwości posłuchania jej (na przykład na youtubie :P)
Bardzo lubię ten wiersz, ale przestał mi działać podsłuch w Twoim pokoju, więc mam problemy ze zintegrowaniem melodii i tekstu ;)
OdpowiedzUsuńW.- mamy razem pracowac przy projekcie prospolecznym, to znajomy mojej siostry. Uprzedzala, ze jest--specyficzny; tylko nie spodziewalam sie, ze mial to byc eufemizm na `chamski` :P
OdpowiedzUsuńCo do muzyki- nie moge tego nagrac i wrzucic na YT, po pierwsze- bo jakosc nagrania wykonanego aparatem fotograficznym bylaby beznadziejna, po drugie- ja mam plany odnosnie tych moich kompozycyi :D Wrzucanie ich na siec ot, tak, by je zniweczylo XD
Dor- mozliwe, ze niechcacy zalalam pluskwe woda :D Piosenka jest teraz w szifowaniu, w refrenie znow zostawilam sobie bardzo malo czasu na oddychanie, no i cholera- przydalby sie ktos z mocnym glosem, zeby to zaspiewac XD
A podobal sie Wam moj pokrowiec na beben? Nikt sie nie zachwycil... :/
A Ola? Ola ma bardzo dobry głos. Nie wiem czy mocny, bo niestety nie miałam okazji posłuchać go w sprzyjających, a nie ogniskowopijackich warunkach...:D Pokrowiec kompletnie nie w moim klimacie. Za to absolutnie zachwycił mnie badzik w kwiatki *_*
OdpowiedzUsuńTo nie bardzo jest na Oli glos chyba wlasnie. Choc nie wiem, jeszcze jej nie namowilam na zaspiewanie :D Ale ona ma glos delikatny, a ja potrzebuje kogos, kto ma miech zamiast przepony i struny glosowe ze stali XD
OdpowiedzUsuńHm, badzik jest w sumie w bardzo podobnym klimacie jak pokrowiec O_o Ale de gustibus, takze dziekuje w imieniu badga :D
Ja tam nie chcę nic mówić, ale śpiewać za to mogę... :P
OdpowiedzUsuńA a propos ludzi chamskich. Ja ostatnio jestem co i raz dobijana w ten właśnie sposób przede wszystkim przez kilku "specyficznych" współpracowników, u których poziom chamstwa zdecydowanie podniósł się ostatnimi czasy. Dla przykładu na oficjalnych spotkaniach potrafią urządzać sobie wycieczki osobiste w moim kierunku, zarzucając mi zachowania z kosmosu (?).
Już dawno doszłam do wniosku, podobnego do Twojego nota bene, że albo są to ludzie nad wyraz zakompleksieni, albo nie mają za grosz dystansu do siebie i są po prostu dupkami. Tak czy inaczej ćwiczenie samodyscypliny bywa w dużym natężeniu tego typu zachować, dość trudne, dla mnie.
Ale powodzenie w treningach :)
No i pokrowiec zacny :D
Ha, oto ktos sie wreszcie poznal! (na pokrowcu :)) Dziękuję uprzejmię ^^
OdpowiedzUsuńPonowne spotkanie ze specyficznym kolegą bylo dobrym probierzem mojej umiejętności mentalnego wyjscia poza obszar rażenia i poza jednym tylko momentem lekkiej piany- poszło mi nad podziw dobrze :D
Czekajcie, jeszcze zostanę buddyjskim Mistrzem Kun-Lun-Pai-Hi-Wo ^^
Co do spiewania- no, uważaj, bo się znienacka pojawię na Twoim progu, ze stertką nut i dziarskim "No to do roboty!" ;D
Ależ zapraszam serdecznie ;P
OdpowiedzUsuńHehe, usłyszenie Twojej kompozycji z Ani wokalem byłoby z całą pewnością czymś niezwykłym. Z drugiej strony z Trójmiasta do Torunia daleko nie jest :)
OdpowiedzUsuńCo do cierpliwości natomiast, musisz się Mari zmierzyć z faktem, że mojego poziomu nie osiągniesz, a Mistrz Kun-Lun-Pai-Hi-Wo jest przy mnie pięcioletnim dzieciakiem :P Już dawno przekroczyłem poziom "divine" :)