Mam, słuchajcie; mam *_*
Kwadrans temu "Leśna śmierć" uzyskała ostateczną formę muzyczną (chodzi o akompaniament, linia melodyczna, którą wymyśliłam wczoraj, się nie zmieniła).
Pół dnia dziś szukałam tej melodii; jakieś lekcje po drodze były, sprawy do załatwienia ze szkołą, obiad, inne pierdoły. Załatwiłam; skradły mi sporo światła dnia, sporo czasu, kiedy mogłam grać.
Teraz jest wpół do jedenastej, a ja piętnaście minut temu uzyskałam efekt, o który chodziło; który powinnam teraz ćwiczyć i ćwiczyć i ćwiczyć, żeby móc to zagrać śpiewająco.
Dosłownie.
A sporo czasu strawiłam na ozdobną wersję, jakieś trele i fikołki, gęste i bogate pasmo akompaniamentu, które okazała się totalnie błędną, chybioną uliczką.
Nie do tej piosenki. Tu musi być akompaniament wyrazisty, owszem- ale prosty. Cała jego chropawość, jego smaczek, ma się zawierać w synkopowym rytmie i czarnawych, złowieszczych nutach, które pojawiają się w trzeciej strofce. Żadnych zawijasów i naćkanych wszędzie palcówek.
Potrzebuje porządny keyboard. Najlepiej to by było mieć dobre elektroniczne pianino- ale na tych, zdaje się, nie można robić nagrań, zatem- keyboard. Ale taki porządny; gdzie też podłączę sobie słuchaweczki, ustawię dźwięk fortepianu- który bedzie brzmiał zbliżenie do fortepianu, a nie jak konająca żyrafa- i będę mogła grać w nocy. Bo wtedy wreszcie mam względny spokój od tego zgiełkliwego świata, który ciągle coś ode mnie CHCE XD
Ja wiem, te utworki to nie jest mistrzostwo świata; no i co. Moje :P
I raz na jakiś czas zdarza się ta chwila, kiedy mam ochotę z pełnym dumy sercem i z podziwem powiedzieć sobie: jestem zajebista :D
Jutro mi przejdzie, więc chwytać chwilę, póki ciepła XD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Leave yer mark: