środa, 9 marca 2011

Łajka*

Łajka przyczepiła się do mnie w połowie drogi do pracy.
Początkowo biegła pod płotami i zataczając wokół mnie szerokie łuki, zerkając bojaźliwie, z uszami nastawionymi na mnie a ogonam płasko położonym i schowanym między łapami.
Z czasem się jednak rozruszała- chyba kiedy zobaczyła, że nie zamierzam jej bić czy kopać- i zaczęła brykać po polach, obszczekiwać inne psy, i za każdym razem podbiegając do mnie coraz bliżej z dumą w błyszczących ślepkach. Gdy zbliżałam się do końca polnej drogi, mając już przed sobą Kloc ("zakład", jak mówią lokalni,  które to określenie kojarzy mi się z jednym tylko typem punktu usługowego -_-), odbiegła naprawdę daleko, sprawdzając furkające na polach plastikowe reklamówki, obszczekała psa stróżującego na terenie sąsiadującej z Klocem budowy, i przybiegłszy do mnie, przelotnie wsunęła mi nos w rękę.
Próbowałam parę razy ją przekonać, żeby wróciłą do wsi, ale bezskutecznie. Wychodząc z pracy dowiedziałam się, że do mniej więcej południa siedziała przed bramą i na mnie czekała.

I mały dotyk absurdu: to naprawdę przedziwne uczucie siedzieć na rubieżach cywilizacji, gdzie pod wieloma względami kłania się wiek nie tylko iniony, ale ten przed nim, z miast widywać głównie Miasto Stołeczne Bolesławiec, codziennie przechadzaćsię ugorami, mając brykajace sarny na celowniku oka, a przy tym z 2tygodniowym wyprzedzeniem byćumówionym w południe pod poznańskim Pręgierzem :)
To prawie takie uczucie nierealności, jakbym się w przyszły wtorek umówiła z kimś między łapami Sfinksa.
A jednak- Poznań.
Poszukiwania pianina- trwają.


*Sama ją tak nazwałam, po ktoś we wsi zawołał za nią "Buciek", ale doprawdy...

1 komentarz:

  1. Heh, plany na 3-4 tygodnie w przód to ostatnio dla mnie norma. Nawet rodzicom każę się wpisywać na listę oczekujących na widzenie :P Masakra.

    OdpowiedzUsuń

Leave yer mark: