niedziela, 21 kwietnia 2013

Mój jazz...

Pierwsze zajęcia z jazzu za mną.
Ogromnie lubię tańce z puli jazzowych. Broadway jazz, street jazz, funky jazz, modern jazz... Ruch tam jest piękny, płynny, ale mocny, wyrazisty, ale miękki.
To przedziwne, ale gdybym miała opisać ruch ciała w tańcu jazzowym, i porównać go z innymi tańcami, musiałabym sięgnąc po takie słowa, jak synkopa, czy punkty węzłowe.
Jazz ma w sobie wyrazistość i przepiękną dynamikę, podczas gdy taki np. West Coast Swing to dla mnie taneczny odpowiednik pointylizmu.



Dziob dziob dziob, kropeczki. Tak i Weście- dryb dryb dryb, przebiera sie drobno szkitkami, bez ni jednego dłuższego albo bardziej zamaszystego kroku, dającego przestrzeń, oddech, ciekawą przeciwwagę dla poszatkowanego w równe kąski rytmu. Owszem, czasem zawija się stopą czy kolanem, ale tak o tyle o ile, wszystkie członki przy sobie, w miarę zwartą i zamkniętą trzymające postawę; kroczki wymierzone po równiutko, wpasowane w rytm jeden do jednego... Jak równe kropki farby na obrazach Seurata.
Z kolei we flamenco zbyt dużo się dzieje przy stopach, siekających podłogę drobno i gęsto, podczas gdy ramiona to długi, sztywny, wyprężony ruch. Brak mi w tym równowagi. Na dole szatkowanie kapusty, na górze parada wojskowa z trombitami- no nie czuję tego.
Jest, oczywiście, wiele tańców, gdzie ten ruch jest potoczysty, giętki i elegancki, nie tracąć przy tym swobody; ale jazz... Jazz jest dla mnie wśród najlepszych.
Jeśli West to pointylizm, jazz to sztuka zdecydowanie współczesna; wektory, na przykład?



Tyle tam pięknych ruchów, żałuję, że zajęcia są zaledwie raz w tygodniu.
Dziś, zjadłszy ze znajomymi obiad na mieście- uroki Weekendu za Pół Ceny :P -, wybrałam się do centrum handlowego- a ci, którzy wiedzą, że nie przepadam za takimi przybytkami, zrozumieją niewątpliwie, jak doniosłe to wydarzenie- i kupiłam sobie śliczną koszulkę w odcieniu błękitu Thenarda (ha), żeby uzupełnić swój jazzowy strój.
Choć nadal rozważam zaopatrzenie się w bambusową laseczkę i kapelusz ze słomki, żeby w stosownym momencie zrobić "Tiri tiriti ti- pum" :D

8 komentarzy:

  1. "Z kolei we flamenco zbyt dużo się dzieje przy stopach, siekających podłogę drobno i gęsto, podczas gdy ramiona to długi, sztywny, wyprężony ruch. Brak mi w tym równowagi. Na dole szatkowanie kapusty, na górze parada wojskowa z trombitami- no nie czuję tego."

    NOBLA! Nobla Ci za te trzy zdania, albo chociaż Pulitzera. Made my day :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D Niezmiennie mnie cieszy, gdy to robie, choc nie jest to planowane wytworstwo dni ;)
      Dzieki :D

      Usuń
    2. Jak na amatorskie dniotwórstwo jesteś w tym zaskakująco profesjonalnie skuteczna :D

      Usuń
    3. Czlowiek robi co moze... :D

      Usuń
  2. Ja uwielbiam jazz w wykonaniu mojej nauczycielki, ale moje kolana jej nienawidza... Chwilowo wiec mam przerwe. Buu.

    Enjoy! :)
    /sio

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oo, jazzikowalas *_* Ja wlasnie jestem po drugich lekcjech i jestem jedynie coraz bardziej zachwycona :) Mimo ze obroty to nadal nie jest moja mocna strona XD

      Usuń
  3. Śmiem zaryzykować twierdzenie, że nie widziałaś dobrego flamenco.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Byc moze, choc naogladalam sie dosc sporo, probowalam lekcji w roznych szkolach i bywalam na fiestach ale mysle, ze to po prostu nie moj typ :) Ani to, ani tango, czy inne `sztywne` tance- w sensie postawy i ruchow, nie ogolnego wrazenia sztywnosci.

      Usuń

Leave yer mark: