wtorek, 27 sierpnia 2013

Bobu san

Wiem, zawsze to mówię- ale tym razem chyba naprawdę przesadziłam XD
Nie potrafię zgadnąć, ile czasu potrwa, nim nauczę się grać ten kawałek i śpiewać go - poprawnie, a nie nieuważnie i byle jak- jednocześnie :/
Że tak powiem- zadałam sobie bobu.
Ale teraz to już naprawdę- mimo, że jedno i drugie (czyli głos i akompaniament) ma melodię prostą jak życiorys Zenka. Ale dość różną od siebie :D
No, refren jeszcze obleci; jakoś go ogarnę. Ale zwrotka? W którymś momencie albo skupiam się tyulko na graniu, albo tylko na śpiewaniu XD
Taka balladka dla hispterskich bohaterów, wyruszających w dal.

piątek, 23 sierpnia 2013

Nowy kawałek

Nowy kawałek to melodia do wiersza Fiodora Sołoguba, wiersza bez tytułu, którego jednakowoż pierwsze słowa oryginału to "Niedotykomka szaraja".
Swoją drogą, jaką straszliwą rzeczą jest próba przekazania rosyjskiego za pomocą nie-rosyjskich liter. Czy to transkrypcja, czy to transliteracja- wyglądają straszliwie. Długo mogę patrzeć na takie słowo i nie potrafić go przeczytać; podobnież się czułam, kiedy dorwałam pewnego razu rozmówki polskie dla obcokrajowców, gdzie pokuszono się o transkrypcję właśnie. W ramach zabawy czytałam sobie najpierw te zdania dla innastrańców.
"doughbshe", czy "keyyehdey" to pikuś, tam były całe zwroty, których za cholerę nie mogłam zrozumieć, nawet czytając je sobie na głos :D
Ale w przypadku rosyjskiego nie wiem, co jest gorsze: "Tyazhelye Sny" czy "Zemle zemnoe".

W każdym razie, poemat, do którego ułożyłam muzykę, mam w przekładzie Wiktora Woroszylskiego (nieocenione "Strofy z dreszczykiem"); jednakowoż, okazuje się, że tłumaczenie to jest oceniane dość negatywnie przez rusycystów.
No cóż...
Rusycystką nie jestem, a mimo to niektóre zwroty, użyte przez tłumacza, zraziły i mnie już przy pierwszym uważnym wczytaniu się w wiersz.
To jest rosyjska poezja symbolistyczna, mroczna, eteryczna, co to za jakieś "ciosy na odlew" i "trupy w kościele"? W cerkwi, jak już... Nie podobało mi się również enigmatyczne "Odgoń znakiem, jeżeli go znasz"- jakim znakiem? O co tu chodzi? Czy tam jest jakaś warstwa między wersami, której powinam się domyślić? Symbolizm symbolizmem, ale to było po prostu jakieś---nieporadne.
No to poszperałam na sieci i znalazłam oryginał.
Poszukałam trochę więcej, i znalazłam informację, kim miała być owa niepochwytnica, niedotykalny demon nicości , a także masy innych nieprzyjemnych, acz trudnych do zwerbalizowania rzeczy.
Dlatego pierwsze dwie strofy zostawiłam bez zmian; uważam je za całkiem nieźle i akuratnie przełożone. Pewnych zmian dokonałam za to w dwóch ostatnich, bo nie odpowiadały mi tam zastosowane przez tłumacza zwroty, o których wspomniałam ("na odlew", no naprawdę... To takie plebejskie :P)
Muzycznie...przez jakiś czas przeszkadzało mi to, że ta piosnka ponownie wyszła dość pogodna i raźna, czyli nie do końca przystająca do tekstu; bardziej pasowałaby do momentu sformowania się młodej drużyny poszukiwaczy przygód, którzy z jasnym spojrzeniem i odwagą sercu spoglądają w dal, wiedząc, że czekają ich srogie terminy i niejeden zapewne dramat, ale są nieulękli, bo cel ich szczytny, serca dzielne, miecze ostre, choć sakiewki pustawe, ale droga wzywa, wzywa ich PRZEZNACZENIE, itd,tp...
A tymczasem wiersz nie jest heroiczny, nie w tym klasycznym sensie, jest za to dość fatalistyczny, z posmakiem zemsty psa ogrodnika.
Ale z heroicznym zaśpiewem.
To heroiczny pies jest :D
I niestety, już przylgnęła była ona muzyka do tekstu, czy mi się to podoba czy nie- musi tak zostać. Próbowałam, naprawdę próbowałam ją umrocznić, zrobić tam jakieś "GUOOOO", "mhrooook", "zamglony paszczak" i ogólnie wyperswadować jej miecze migbłystalne i chrobrość wzniosłą - niestety.
Heroiczny pies zakopał heroicznego ogrodnika i wyruszył - z błyszczącą źrenicą- w dal, szukać nowej zagrody z pulchną ziemią w ogródku.
Know when you're beaten by your own creation, I sayz -_-

Niepochwytnica szara
Wokół wije się, czai się, czyha,
Ze mną je, ze mną śpi i oddycha
I w zagłady zamyka mnie krąg.

Niepochwytnica szara
Udręczyła złowrogim chichotem,
Obtańczyła podskokiem, zawrotem…
Bracie, wyzwól mnie z lepkich jej rąk!

Niepochwytnicę szarą
Spętaj nicią zamawiań i modlitw,
Czy to siłą, czy słowem mądrym
Przegnaj precz, jeśli starczy ci sił.

Niepochwytnicę szarą
Zniszcz choć ze mną i we mnie, w mym ciele,
By jej triumf nie zdał się na zbyt wiele,
gdy obrócę się w pył.

(celowo skróciłam ostatni wers, żeby miał inne metrum i ładnie zamknął mi piosenkę :P)
*** Acha, zapomniałam dodać: doszłam w którymś momencie do wniosku, że ta melodia do tej właśnie piosenki jednak pasuje, z dwóch powodów.
Jednym jest wspomniany rosyjski fatalizm, rodzaj spokojnej rezygnacji; to nie jest piosenka walcząca.
Drugim powodem jet fakt, że jednak tutaj jest heroizm; narrator może i przegra walkę, ale tym swoim upadkiem pociągnie cię,<dowolna wredna łajzo>, ze sobą, żebyś już nie szkodziła. To jest jak decyzja upadającego w otchłań żałośnie Balroga, który jednakowoż ostatnim dzielnym smagnięciem bicza pociągnął za sobą swojego adwersarza.
Nie galumfada, ale godniwość pełna rezygdaptacji :D

wtorek, 20 sierpnia 2013

Ha

I o tym właśnie cały czas mówię, o to toczę boje w duskusjach o aborcji i prawie kobiety do decydowania o własnym ciele; bo zanim przejdziemy do dyskusji głównej, pora, żeby ludzie sobie uświadomili parę rzeczy, które czyhają w ich podświadomości. Co nimi kieruje, co dominuje w ich mowie, w ich rozumowaniu, jaki błąd występuje na samiuśkim wstępie do problemu.

Patologizowanie kobiecej seksualności

piątek, 2 sierpnia 2013

Warhammer- halfling

Ostatnio znów trafił się topik aborcji.
Ku mojemu szokowi, anty są ludzie, których bardzo lubię i cenię; powody, dla których jedna z tych osób była przeciwna temu, by kobiety mogły dokonać aborcji, były dość szczególne i to jako tako rehablituje w moich oczach nosiciela owych poglądów.
Ale inne osoby, zwłaszcza jedna...
To było dla mnie bardzo przykre odkrycie; potępianie w czambuł aborcji jest dla mnie równoznaczne z wywieszeniem na swoich mentalnych drzwiach kartki z napisem "Jestem durniem, zdarzyła mi się mała lobotomia w przeszłości, proszę o wyrozumiałość".
Innymi słowy- przekreśla mozliwość posiadania przez tą osobę wyższej inteligencji.
No przykro mi.
A tu osoby, które uważam za myślące- i o. Taka niespodzianka.
Widziałam, oczywiście, że pod powierzchią w miarę spokojnej dyskusji szaleją dzikie, bardzo głębokie i nieokiełznane emocje, a te, jak wiadomo, w dużej mierze wykluczają inteligencję na dany moment .
Rzucało się to w oczy również w postaci totalnej niekonsekwencji i wybiórczego traktowania materiału, z jakim w rozmowie mieliśmy do czynienia.
Czyli przez całą dysputę mój interlokutor bazował mocno, krzepko i z ciągłymi odwołaniami na swoich wierzeniach i przekonaniach, szermując wielkimi sloganami o sumieniu, "zabijaniu dzieci", "każde życie jest lepsze, niż śmierć" i "życie jest tylko to jedno". Kiedy ja zaripostowałam, że skoro już jesteśmy przy subiektywnych teoriach metafizycznych, wedle mojego przekonania ta ostatnia teza nie jest prawdziwa- natychmiastowy zwrot w retoryce, i szydera na maksa: "No, wierzyć sobie możemy w co chcemy, prawda, możesz sobie wierzyć w reinkarnację albo w UFO (tu: kpiące uśmieszki, puszczone do otoczenia) , ale fakty pozostają niezmienne, że zabijasz w tym momencie <przyp.aut. momencie aborcji> człowieka.." I dalej w koło Macieju (mimo że do rozmowy wtrącał się czasem biolog z trzeźwymi uwagami o zygocie i jej NIE-BYCIU jeszcze człowiekiem. But let's ignore facts, shall we? Facts are boring. )
Aha, czyli jeśli bazujemy na twoich wierzeniach, to jest to ważny argument logiczny, jak na moich- zabobony, czarne kury, idź do domu, ratuj duszę?
Klasa. Nie ma to jak podyskutować sobie na poziomie. Na bogów. Sofistyka to NIE JEST DOWÓD na to, że się ma rację, tylko na to, że jest sie śliską sztuką, naginającą fakty i popełniającą każdy możliwy błąd logiczny, byle tylko "wyjść na swoje", a to słabe jest. Słabe na maksa.

People, why you no think? XD