środa, 10 lipca 2013

Tea(cup) party

Wyjazd, choćby na dwa dni, choćby parę miasteczek dalej, jest jednak odpoczynkiem nie do zastąpienia poprzez najbardziej relaksujący dzień, spędzony w domu, w swoim mieście.
Zmiana powietrza działa cuda.
Szczególnie, jeśli jakimś cudownym zrządzeniem losu praca nie dzwoni w ciągu weekendu więcej, jak raz. Błogość...
W zeszłym tygodniu udalo mi się przeczytać trzy książki, 4 lub 5 komiksów, i parę mang. Jest to wynik, którego od dłuższego czasu nie udawało mi się osiągnąć.
Szkoda jednak, że książka Angeli Carter, poszukiwany długo "Magiczny sklep z zabawkami" nie było ani odrobinę tym, czego się spodziewałam.
Oczekiwałam książkowej wersji czegoś pomiędzy "Pana Magorium magiczne emporium" a "Doktorem Parnassusem", z odrobiną złowieszczej oniryczności "Dziadka do orzechów".
Niestety- to była mroczna powieśc psychologiczna o dorastaniu w rodzinie patologicznej -_- Obłąkany wytwórca zabawek, kazirodcze rodzeństwo, emo-bohaterka o małym rozumku, nie do końca jasny czas, w jakim osadzona jest powieść, ale jest źle, ciemno, ponuro, zgryzota i smutek.
Cóż za zawód.
Poza tym od razu skreślam książki, których bohaterowie to fataliści, godzący sie na jakieś z góry wiadome koleje losu, uginający się bezwolnie i tchórzliwie pod ciężarem wyimaginowanego przeznaczenia.
Człowiek wtedy tylko jest "bankrutem życiowym", kiedy tak sam o sobie zdecyduje i będzie z osobliwie masochistycznym upodobaniem tak o sobie myślał. We mnie tacy ludzie wywołują jedynie irytację i chęć kopnięcia w emo-tyłek.

Natomiast miałam ubaw z niedowierzania bibliotekarki, kiedy, realizując plan nadgonienia polskiego rynku mangowego, pojawiłam się w bibliotece trzykrotnie w ciągu kilku godzin, za każdym razem całkowicie wymieniając zestaw wypożyczonych tytułów.
No ale bo też- trzy sztuki... Co to są trzy sztuki komiksu, w którym tekstu jest niewiele, a przecież rysunki, choć świetne i bardzo dynamiczne, nie zaabsorbują uwagi człowieka na jakieś długie minuty?..
Teraz, poza planem mangowym, oraz książką, wydębioną od Leny, zamierzam spróbować trzymać się z dala od bibliotek, przynajmniej przez jakiś czas, i przebić się przez choćby część mojego księgozbioru, żeby dokonać następnie jego redukcji.
Lato sie turla dalej, zasadniczo nieśpiesznie i leniwie, za parę zaś dni niektórzy członkowie rodziny rozjeżdżają się na różne strony świata, a ja trzymam kciuki, żeby podróże te przebiegły bezpiecznie i bez większych turbulencji.
Południowa Ameryka... Jakby już naprawdę nie było innych miejsc do wizytowania -_-

A ja, co już zeznałam na twarzoksiążce, zachorowałam na filiżanki. Masakrycznie.
Porcelanowe, koniecznie; gruba kamionka ma swoje uroki, ale w tej właśnei chwili przeznaczam ją wyłącznie do kawy, bo herbatę mam ochotę pić właśnie z kruchej porcelany (co powiedziawszy, pociągam łyk herbatki z kamionkowej, obtłuczonej ceramiki Sopockiej -_- ).
Przeglądam codziennie Allegro, ale ci ludzie są straszni, wykupują wszystkie filiżanki, jaki mi sie podobają, i jeszcze podbijają cenę, jakby jutro miało nie nadejść.
Dranie.
Mój śliczny rożowy Rosenthal już sięgnął 40 złotych. toteż niniejszym sie z nim żegnam- jaka by moja nagła pasja nie była wielka, delikatne skorupki+ja+kot+ja+przeprowadzka w przeciągu roku+ja=bardzo krótki czas użytkowania filiżanki.
Na którą w związku z tym nie będę wydawać jakichś kolosalnych sum.
Ale jest piękna...

A niech mi ktoś powie: do czego służą patchworkowe, albo ogólnie materiałowe filiżanki? Czy to rodzaj koszyczka na naczynie z napojem? Chociaż w tym momencie idei szmacianego dzbanka w żaden sposób nie mogę rozgryźć -_- What does it mean, what does it mean???
 >_<




7 komentarzy:

  1. "trzymac sie z dala od bibliotek"... YEAH RIGHT!!! ;P slyszalam to juz gdzies wielokrotnie... ;) hihi ja ciagle sie zamierzam/ przymierzam do przeczytania serii na bazie ktorej zrobili film golden compass - film fajny wiec surely ksiazka bardzie super :) xx

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest wciągająca, rzeczywiście, choć w którymś momencie wkracza troche mistycyzmu :D
      PS. Naprawdę spróbuję trzymać się z dala od bibliotek, przynajmniej do końca lipca, no i jedynie w kwestii książek. Mangi się nie liczą, bo mangi---to mangi :D

      Usuń
  2. Kto jedzie do Ameryki Poludniowej i gdzie?

    Sio anonim

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mój bracki, i zaczyna się od Panamy, przez Gwatemalę, w samo jądro ciemności, bo i do Puerto Rico zawita -_- I w jeszcze kilka miejsc.

      Usuń
  3. OK, to nie tam, gdzie ja. ;)

    /Sio

    OdpowiedzUsuń
  4. Plan zaklada Peru-Boliwie-Chile-Argentyne, ale ze mam pietra i uprawiam prokastrynacje na calego, to zobaczymy, co z tego wyjdzie. ;)

    /Sio

    OdpowiedzUsuń

Leave yer mark: