piątek, 20 kwietnia 2012

Walcząc o biało-czerwony

Ostatnio, wędrując z moimi wiernymi kompanionami przez sopockie molo, zobaczyliśmy podobny do urny wyborczej stolik w kolorach biało-czerwonych oraz przyczajoną za stolikiem gigantyczną literę "L".
Całość okazała się przygotowującą do Euro akcją "Za co kochamy Polskę?". Wielkie na 5 metrów litery, składające się na słowo "Polska", stanęły w pięciu miastach Polski: Warszawie, Krakowie, Wrocławiu, Poznaniu i Sopocie (haha, nie Gdańsku, haha).
Chętni dostają czerwone markery i mają zapełnić dolną połowę litery odpowiedzią na pytanie, będące hasłem akcji.
Doskonała inicjatywa, choć nawet ja, człowiek wszak pokojowej natury, w pierwszej chwili miałam ochotę wypisać coś obrazoburczego na "elce".
Przypuszczalnie z tego samego powodu, dla którego na widok czerwono-białej urny cała nasza trójka wzdrygnęła się z niechęcią.
Kryje się tu poważny problem.
Otóż pierwszą myślą, jaką, podejrzewam, ma większość Polaków na widok barw i symboli narodowych, jest: "Znowu PIS coś wyczynia".
Tak.
Oto smutna prawda: nasze symbole narodowe zagarnęły, zawłaszczyły niecnie kołtuny polskiej sceny politycznej, takie PISy i Samoobrony, grupy, z którymi żaden rozsądny człowiek nie chce mieć do czynienia.
Szermują nimi w każdej sytuacji, plugawiąc i niszcząc- tak, te słowa też zabrali, "plugawienie" idzie w parze z krzyżem i Smoleńskiem teraz.
Ale oni to robią; swoim kołtuństwem, haniebną postawą i światopoglądem parobów buraczanych, kalają coś, co mogłoby faktycznie posłużyć jako środek do ustanowienia zaczątków dobrej tożsamości narodowej. Dający nam słuszną dumę z osiągnięć naszych przodków, bez popadania we właściwą dla kołtunów ksenofobię i pankowate warcholstwo.
Popatrzmy na inne narody: Franzuci kochają swoją flagę, Rumuni wzruszają się na widok swojej; kolory Zjednoczonego Królestwa to wzór już dizajnerski, widniejący na koszulkach, modnych portfelach i majtasach. Nie zacznę się nawet rozpisywać, co o swoich kolorach narodowych myślą Amerykanie, ale myślę, że niektórzy owijają się w nie i tak śpią.
A my? Widzimy biało-czerwone i jęczymy z obrzydzeniem: "Znowu PIS". Ewentualnie wspominamy porażki reprezentacji Polski w piłce kopanej.
Że problem istnieje, potwierdza choćby fakt, że polscy wolontariusze na Euro będą mieć stroje zielone, bez jakiejkolwiek symboliki narodowej.
Ja mówię: veto.
Chociaż jedna moja znajoma z pasją twierdziła, że teraz nie należy się już chlubić przynależnością narodową, bo dowodzi to strasznej zaściankowości, tylko szczycić się z bycia kosmopolitą, obywatelem świata. Nie ma nic złego w tej filozofii- ale nie o chlubienie się mi chodzi, nie o zadęcie wszechpolskie (notabene, to podobno Młodzież W. jest inicjatorem akcji z literkami. Peszek ja mówię, żeby obrócić to na naszą korzyść), a o nieobecność wstydu na widok symboli kraju. O miłe ciepło, ogarniające człowieka na widok orła/sokoła/herosa, czy co tam powiewa na sztandarze.
Ja, obawiam się, czuję przede wszystkim niechęć.
Dlatego w ramach walki z tym złym chwastem, zasianym przez małych ludzi, wzięłam rozdawane przy "elce" nalepki w kolorach biało-czerwonych i zobaczę, kiedy i na co odważę się je przylepić.
Idźcie kolorować literki, ludzie :) Zobaczymy, czyja literka ma najintensywniejszą czerwień :P

Batik- faza pierwsza :) Dojdą jeszcze naszywki, lub haft, jeszcze nie postanowiłam.


2 komentarze:

  1. Moi studenci z grupy drugiej zapytali mnie, skąd się wzięła polska flaga. Dlaczego takie kolory, a nie inne. Odpowiedziałam, że znam tylko jakąś legendę o kimś, kto poległ i miał na sobie białą koszulę, która unurzała się dołem we krwi. Po czym dodałam, że mnie się taka interpretacja nie podoba, a poza tym to nie wiem, bo w Polsce nie ma takiego stosunku do flagi, jak w Stanach.
    I w sumie tego żałuję. Mój własny ulubiony kuzyn nosił mała przypinkę w kształcie flagi, pewnie nadal nosi - dostał ją od swoich przyjaciół w dniu, kiedy otrzymał amerykańskie obywatelstwo. I ja mu zazdroszczę.

    OdpowiedzUsuń
  2. No właśnie.
    Z przesadną dumą i przywiązaniem do flagi może nie należy przesadzać, bo człowiek bardzo się staje wówczas podatny na wszelkiego rodzaju prowokacje. Ale nieobecność wstydu i niechęci- tak, to byłoby miłe :/
    Niestety, z taką a nie inną postacią polskiej polityki- i występującymi tam figurami- raczej nieprędko uda się ten stan zmienić.

    OdpowiedzUsuń

Leave yer mark: