niedziela, 2 grudnia 2012

Przed Nordconem

Oficjalnie strój na Nordcon mam gotowy.
Poza piżamą, którą się zajmę (czytaj: zajmie się moja mama, bo do tego trzeba maszyny, a ja łamię ostatnio igły :/) we wtorek.
Ale cały strój: obie koszule, obie spódnice, kubrak, buty, dodatki (ten element był zbierany najpilniej i z największą przyjemnością :P), a także włosy.
Tak, znów mam dredy.
Trochę mnie niepokoi, jak bardzo wyczekuję tego Nordconu, jak bardzo się na niego szykuję i cieszę. Doświadczenie uczy, że im bardziej obiecująco konwent się zapowiadał i im bardziej nań człek czekał- tym bladziej wypadał (oczywisty efekt rozpalonych nadziei i oczekiwań, wiem, but still...).
Najmilej wspominam Nordcona post-apo :) Ach, co to był za bal...
A najsłabiej?.. Nii, nie mam takich wspomnień po tym konwencie :D
Ale były lepsze i jeszcze lepsze. Mam nadzieję, że tegoroczny będzie w grupie drugiej :)

A potrzebny był mi dzień, jak dzisiaj, potrzebny...
Wstać rankiem- i to takim rankiem, co do rankowatości którego zgodziłby się nawet (średnio) wymagający "świetlik", co to kładzie się spać i wstaje z kurami. Zabrać się za stare pudła ze skarbami, bez sentymentów powywalać stare naklejki, notesiki z Czarodziejką z Księżyca (serio. Takie skarby trzymałam. Bo to swego czasu, panie dzieju... Towar deficytowy był. Kto miał, przedmiotem wielkiej był zawiści wśród fandomu :D), stare wizytówki nieistniejących już pewnie firm, zbiory kamyczków (XD) czy mocno sterane życiem plastikowe etui na komkartę O_o
Następnie wywlec wszystkie części stroju na N-con i podokańczać to, co wykończenia wymaga.
W przerwach pograć sobie na pianinie. Wyjść do sklepu. Napić się kawy. Pobawić sięz kotem.
Przez cały ten czas telefon milczał- w dużej mierze dzięki temu, że wyłączyłam mu dźwięk wczoraj wieczorem XD
Bardzo potrzebowałam takiego dnia, żeby naładować akumulatory.
Zdaję sobie sprawę, że będąc -połowicznym- freelancerem, powinnam chcieć wiecznie dzwoniącego telefonu, ożywionej wymiany maili, zleceń, możliwości, etc.
Ale ja mam jakiś mały rezerwuar energii, i taki nieustanny szmer komunikacyjny, natłok zdarzeń, obowiązków, zadań, mnie wyczerpuje do cna.
Nawet weekend we Wrocku nie uchronił mnei przed tym szmerem; praca dogoniła mnei nawet i tam.
Ja zaś co jakiś - niedługi- czas, muszę się wyłączyć z obiegu i iść się zregenerować. Totalnie zmienić tematy, otoczenie, powietrze, oderwać się od pewnych wątków, porzucić je, zapomnieć o nich na krótką chwilę.
Zresztą, w każdej dziedzinie tak jest; malując, trzeba odejść w którym momencie od sztalugi, przejść się po mieszkaniu/pracowni, czy choćby odstąpić kilka długich kroków w tył, żeby ocenić pracę świeżym okiem.
Ot, wróciwszy z Wrocka, siadłam do pianina, i- co za dziwo: kawałki, które dopiero ćwiczyłam, wprawkowo, przed wyjazdem, nagle szły mi rewelacyjnie O_O Palce niemal ślizgały się po klawiaturze, lekko, bez wysiłku- naturalnie.
Dobrze, że udało mi się zapanować nad zaskoczeniem, inaczej bez ochyby zgubiłabym rytm :D
Wystarczyły trzy dni z dala od klawiatury (no, prawie :D w "Schodach do Nieba" we Wrocku zdybałam pianinko :3 rozstrojone nieczko, ale dające dzięki temu niesamowity dźwięk, rodem z saloonu. Brakowało tylko porykiwań gawiedzi i fruwających nad głową stołków, ale nic z tych rzeczy. That be a fancy place :D)
Dziś troszkę wypoczęłam.
Od jutra aż do środy- praca.
A w czwartek- hej... there I be, with me precious--- :D

7 komentarzy:

  1. A ja właśnie wybieram się do pociągu. Stroju brak, ale zamówiłam gotowca do poprawiania na adres Konrada do Gdyni. Za to mam w plecaku perfumy o zapachu rumu i drugie o zapachu wódki. A! I jeszcze takie o zapachu haszyszu. Na Nordcon w sam raz.

    Ciekawa jestem Twojej pieczołowicie przygotowanej kreacji. I tym razem wiem, ze moja ciekawość zostanie zaspokojona. Cóż za miła perspektywa. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam nadzieje, ze nie bedziesz rozczarowana :D
      Moja pieczolowitosc polegala glownie na maniackim przyszywaniu mosieznych guzikow i sprzączek do wszystkiego, do czego sie dalo :D ale ogolna radosc wynika przede wszystkim z tego, ze stroj jest gotow PRZED Nordconem, i daj Cthulhu, nie bede musiala niczego na sobie dokanczac w czwartek XD
      Ale, ale- perfumy o zapachu rumu i haszyszu? *___* Koniecznie bede musiala poniuchac :)
      Ja -standardowo: "Zielona Herbata" Ardenowej. Od pierwszego mojego N-conu to był zawsze ten zapach, i się już tak utrwaliło...

      Usuń
  2. Aaaa, wyrzuciłaś stare notesy? Zeszyty? AAAaaaa!!! Jak mogłaś. Hm.. właściwie to po powrocie też pewnie powinienem to zrobić bo już się w piwnicy nie mieszczą.

    Huh, poszedł bym sobie na jakiś konwent. Pograł jakiegoś Larpa (albo zrobił). Posiedział i pogadał z ludźmi o fantastyce. Heh.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, jak się ma alergię kojarzoną, i się co jakiś czas dusi w nocy, to trzymanie w pokoju stert papieru (notesy, bloki rysunkowe, szkice, i KSIĄŻKI w ilściach przemysłowych), tak jak ja to robię, nie jest najsprytniejszym pomysłem :D
      Z piątku na sobotę spałam z tego powodu trzy godziny, więc się zdenerwowałam, i się wzięłam, i na razie udało mi się pozbyć--- jednego kartonu XD
      Przede mną jeszcze wszystkie trzy regały do przejrzenia... Zgroza.
      Ale to bardzo wyzwalające zajęcie; jak wąż zrzucajcy starą skórę :)

      Usuń
  3. Black Pearl. Umarłam.
    Ale fajnie było Cię zobaczyć, skarbie :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Likewise :D I przyznasz, że Czarna Wołga (lądowy odpowiednik Czarnej Perły ;D) jest zacnym lokalem, nieprawdaż?

      Usuń
    2. Zaiste! A chlebki litewskie nie mają sobie równych... :D
      Baw się dobrze na N-conie, i porzuć Reisefieber, źle robi na cerę. ;>

      Usuń

Leave yer mark: