piątek, 5 października 2012

Przed wylotem

Zabawne uczucie.
Siedzę sobie w mieszkaniu w Gdańsku, na zewnątrz leje, ciemno i zimno, wiatr zawodzi ponuro, ja sporządzam bez zapału notatki, siedząc sobie w domowym przyodziewku, a na niedzielę jestem umówiona na Umedzie.
W Osace.
Na piątą po południu.
I kołacze mi się po głowie wrażenie dziwnego dejavoodoo: już kiedyś coś takiego było, że się umówiłam z kimś na drugim końcu świata, albo na innym odcinku lądu, w odstępie dnia. To bardzo dziwne uczucie- ale z tych przyjemnie dziwnych.
Odrealnione mocno.

Dobra, spróbuję złapać parę godzin snu, zanim trzeba się będzie zwlekać na samolot.
Tak naprawdę, w tej chwili nic mi sie nie chce. Duch przygody poszedł sobie precz. Chce mi się spać, jestem przeziębiona, mam zatkany nos i boli mnie głowa.
Czego ten świat ode mnie chce??? Bo ja od niego chcę tylko tego, żebym -nie cierpiąc przy tym żadnego uszczerbku na zdrowiu- mogła spać tyle, ile chcę, wtedy, kiedy chcę.
Hej. Naprawdę O_O Ale numer- właśnie odkryłam jedno z pragnień mojego serca.

Zasnąć...zasnąć- śnić może?

Odezwę się pewnikiem, jak wrócę :)

2 komentarze:

  1. startów i lądowań pomyślnych!
    ps.
    z tym snem to mam to samo, ale deprywuję sen, bo mi doby szkoda. bo jak zasnę to może coś przegapię? własne życie?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzięki! :)))
      Ja kiedyś też tak miałam. Tyle rzeczy chciałam zrobić, tyle książek przeczytać, tylu nowych rzeczy się nauczyć, itd.itp., że sen zdawał mi sie niesamowitym marnotrawieniem czasu.
      Ale zmieniło mi się podejście :)
      Sen, śnienie, to jest autentyczna przygoda, i bardzo prawdziwa. Przy czym- to ważne- nie dlatego, że próbuję sobie "kompensować nudne życie wyśnionymi przygodami"- ja po prostu uwielbiam krainę po drugiej stronie powiek :) Tam są cuda i dziwy *_*

      Usuń

Leave yer mark: