poniedziałek, 17 września 2012

Planszówkowanie

Siedząc na Dolnym Śląsku, śledziłam doniesienia znajomych o ich pełnym przeżyć i emocji życiu wśród planszówek, i na poły nie rozumiałam, a na poły zazdrościłam,. bo ewidentnie świetnie się bawili.
No i teraz sama wsiąkłam w szpony tego samego sportu :)
Gram co najmniej raz w tygodniu, a każda nowa gra to emocje, rozgrywki trwające do późna w nocy (raz nawet całą noc, aż do rana), i pogłębiająca się wiedza co do nikczemnych i przebiegłych sztuczek, jakimi system próbuje rozwałkować gracza i co gracz może na to.
...no dobrze, na razie ta moja "głęboka wiedza" pozwala mi ginąć malowniczo- nie dalej, jak w sobotę, moja postać spłonęła, kilka dni wcześniej została ubita przez wilkołaki, a jeszcze wcześniej- przez jednego z Przedwiecznych.
Ale i tak jestem zachwycona.
Pisano już o tym wiele artykułów, ale trudno przecenić wartość takiej rozrywki, jaką są planszówki.
Zatrudnia się swoją pomysłowość, inteligencję i wyobraźnię, przy tym poznać można lepiej ludzie, to, jak kminią, co na nich działa, co ich wytrąca z równowagi, etc.
Co ważniejsze- spędzasz czas z przyjaciółmi, rodziną, ludźmi, przebywanie w towarzystwie których jest już frajdą samo w sobie. Wyłączasz komputer, wychodzisz z domu, i zanurzasz sięw inny świat.
Piękne, naprawdę piękne.
---Nawet jeśli sie co jakiś czas ginie widowiskowo i z przytupem XD
Właśnie dla takich między innymi rzeczy zależy mi, żeby pobyć sobie w Trójmieście.

To nie jedyna rzecz, w która ostatnio wsiąkam.
W związku z moim powrotem do nurtu japońskiego, postanowiłam odkurzyć regał i przeczytać wreszcie jakieś mangi z tych----dziesiątków tomów, jakie przypłynęły za mną z Japonii (no, o Seimeiu większość przeczytałam. I "Paradise Kiss".).
Jeden taki tomik zabrałam sobie do torebki, jadąc do Sopotu- pół godziny jazdy, sporo da się przeczytać.
I teraz- jak to jest, że jedyne brzydkie słowo, na jakie człowiek pozwoli sobie w konwersacji, pada zawsze w momencie, gdy z nagła cichnie muzyka?
I jak to jest, że niewinna- zdałoby się- manga o samurajach (narysowana współczesną, lekką i dynamiczną kreską, pełna elementów komicznych, ale wciąż-o samurajach), będzie miała jedną, jedyną SCENĘ, i ja na tą scenę trafię akurat w miejscu publicznym, siedząc plecami do drzwi, przez które nieustannie ktoś przechodzi?
To musialo być śmieszne, swoją drogą; siedzę sobie, czytu czytu, rozlega się szurgot otwieranych za mną drzwi, przewracam stronęizamykamodrazumangę :D
Ale bo to było....duże było. I sugestywne. W sumie---nic dwuznacznego, raczej bardzo jednoznaczne XD
Man~ było blisko. Jeszcze by ktoś zobaczył i na pewno by zabrał :D
Ech, ci Japończycy...

5 komentarzy:

  1. No proszę. Z tymi planszówkami, to zupełnie jak z moimi RPG. Spotyka się kilku ludzi, żeby się pobawić, oderwać od nużącej rzeczywistości i wziąć udział w nowej przygodzie. I nawet czasami planszę z figurkami mamy :)

    Co to? Kto to na tym obrazku? Powinnaś czasami jakieś opisy do nich dorzucić ... aaa właśnie, tak mi się przypomniało w temacie obrazów - pamiętasz/widziałaś to:

    http://www.epilogue.net/cgi/database/art/list.pl?gallery=142&genre=2

    OdpowiedzUsuń
  2. Na tym obrazku jest oczywiscie Seimei. Abe no Seimei :D (jak sie otworzy w osobnym oknie, to widac tytul obrazka)
    tutaj przedstawiony w jego mniej ludzkiej wersji, czyli jak by wygladal, gdyby zaciesnil nieco wiezy rodzinne z krewnymi mamusi :P
    Tej galerii nie kojarze, ale sobie chetnie obejrze :) Dzis z lenistwa odpuscilam sobie wyprawe na wystawe Malczewskiego, wiec w ramach odkupienia- internetowa galeria fantasy :D

    OdpowiedzUsuń
  3. uwielbiam planszówki!
    Choć nie znoszę instrukcji obsługi i uczyć się nowych. Ale jak już się nauczę - to znów uwielbiam.

    Choć chyba jedną z ulubionych jest mi nieskomplikowane Carcassone :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mam tak samo :D Te pierwsze pół godziny, kiedy są objaśniane zasady, siedzę sobie z połowiczną śmiercią mózgu i cierpię jak przy odpowiedzi z chemii.
      Carcassone- tak, choc i tak zdolniejsi gracze zawsze mnie ogrywają, bo jakoś tak kombinują, ustawiaja wszystko, że mają na koniec 3 klasztory, hektary łąk i udziały w każdym mieście -_-
      Ja teraz z kolei mam fazę na bardziej rozbudowane plansze, czyli "Horror w Arkham" i "Władcy podziemi", choć i w "Small World" lubię bardzo grać, bo jest więcej relaksacyjne, w porównaniu zwłaszcza z tymi dwiema porpzednimi :P

      Usuń
    2. no i ejszcze się podpinają pod MOJE łąki (świnie!)
      Tych wszystkich kolejnych to w ogóle nie znam, o których piszesz. Ale mogłabym godzinami (i tak się nie da krócej ;)) w Epokę Kamienia (piękna grafika). I ostatnio mnie Kolejka też ucieszyła :)

      Ale karcianki też nie są złe (i krócej tłumaczalne ;D). Fasolki i Samotażyści mnie bawią setnie :D

      Usuń

Leave yer mark: